- Strona główna
- Koszykówka
KOSZYKÓWKA
O koszykówce na wózkach
Początki koszykówki na wózkach w Polsce sięgają drugiej połowy lat 70-tych ubiegłego stulecia. Wtedy po raz pierwszy, w roku 1977, reprezentacja Polski wystąpiła w mistrzostwach Europy w Raalte, w Holandii.
W 1998 roku utworzono w Polsce rozgrywki, Polskiej Ligi Koszykarzy na Wózkach (PLKnW), rozgrywanej na wzór koszykówki osób pełnosprawnych. W ramach tej ligi odbywają się runda zasadnicza i runda play-off o tytuł Mistrza Polski.
- Szczegóły
- Odsłony: 1648
Pozytywnym akcentem zakończyli nasi koszykarze rozgrywki jesiennej rundy PLKnW sezonu 2009/10. W wyjazdowych meczach z Konstancinem, rozgrywanych w dniach 12-13. XII. w Piasecznie, odnieśliśmy dwa zwycięstwa 68 : 49 (19:10, 18:11, 16:14, 15:14) oraz 85 : 46 (20:13, 23:8, 20:14, 22:11). Osiągnięty wynik pozwolił nam na awans w ligowej tabeli, na pozycję lidera, w której wyprzedzamy Rzeszów małymi punktami.
W meczach nasza drużyna wystąpiła w następującym składzie: Witold Misztela, Radosław Ratkiewicz, Radosław Stańczuk, Tadeusz Księżopolski, Grzegorz Papis (kpt.), Maciej Banaszek, Tomasz Rojewski, Dariusz Zaorski, Adam Pachelski i Paweł Krzak
Punkty zdobyli: R. Stańczuk – 15 i 14, W. Misztela – 14 i 12, T. Księżopolski – 13 i 20, R. Ratkiewicz - 8 i 25, D. Zaorski – 8 i 4, G. Papis – 6 i 2, M. Banaszek – 4 i 3, P. Krzak – 0 i 2, T. Rojewski – 0 i 2 oraz A. Pachelski – 0 i 1.
Była to ostatnia kolejka ligowa 2009 roku. Wznowienie rozgrywek planowane jest na wiosnę przyszłego roku.
- Szczegóły
- Odsłony: 1695
Całkowicie niespodziewaną, ale za to brzemienną w skutkach, inwazję obiektywnych trudności przeżył nasz zespół przed wyjazdem na mecze ligowe do Rzeszowa. Powstała w wyniku nagłej inwazji epidemia usprawiedliwianych niemożności spowodowała, że na Podkarpacie drużyna pojechała w najmniejszym z możliwych, czyli w pięcioosobowym składzie. Jedynym, mikroskopijnym pluskiem całej tej sytuacji był fakt, że po raz pierwszy od dawien dawna trener Beata Kucharczyk nie musiała głowić się nad najbardziej optymalnym skonfigurowaniem wyjściowej pierwszej piątki – tym razem nasi zawodnicy problem ten wzięli na siebie. Był to jedyny maleńki „plusik dodatni” całego wydarzenia, pozostałe to prawdziwy ocean „minusów ujemnych”. Efektem chwilowej pandemii panującej w zespole były dwie porażki, w tym jedna dotkliwa i tym samym spadek w ligowej tabeli.
W sobotnim meczu los i tak okazał się dla nas nadspodziewanie łaskawy, a w tym stanie rzeczy osiągnięty wynik 36:43 (21:14, 7:8, 4:13, 4:8) można uznać za porażkę w granicach przyzwoitości. Niestety w niedzielę było już znacznie gorzej, zwłaszcza gdy w czwartej kwarcie za pięć przewinień musiał zjechać z parkietu Maciek Banaszek i nasza drużyna kończyła mecz w czwórkę, ograniczając się w tej sytuacji głównie do obrony. Wynik spotkania 49: 90 (10:16, 6:22, 17:22, 16:30) mówi wszystko o meczu i jest to ten moment w karierze drużyny, o którym trzeba będzie jak najszybciej zapomnieć.
W spotkaniach w Rzeszowie cała nasza piątka zawodników punktowała: Dariusz Zaorski - 12 i 21, Witold Misztela – 9 i 8, Maciej Banaszek – 7 i 6, Radosław Ratkiewicz – 6 i 8 oraz Grzegorz Papis – 2 i 6.
Jesienną rundę ligową zakończymy na wyjeździe meczami z Konstancinem. Wiele na to wskazuje, że do tego czasu uda się wyleczyć drużynę z choroby obiektywnych trudności.
- Szczegóły
- Odsłony: 1884
Nim do tego doszło rozegrano sześć meczów eliminacyjnych oraz dwa spotkania w fazie finałowej.
W inauguracyjnym meczu Turnieju stanęły naprzeciwko siebie zespoły, które dzieliła przepaść zarówno w sportowym wyszkoleniu poszczególnych zawodników, dorobku drużyny jak i celów stawianych przed oboma zespołami. ORTO-RES START Rzeszów, obrońca Pucharu Polski, wieloletni mistrz, a obecnie wicemistrz Polski, stanął na przeciwko drużyny PSSON START Białystok, która z wielu powodów już od kilku lat nie bierze udziału w rozgrywkach pierwszoligowych. Wynik tego typu konfrontacji mógł być tylko jeden – wysoka wygrana Rzeszowa 85 : 26, choć zawodnikom Białegostoku należą się słowa uznania za podjęcie walki i niezrażanie się niepowodzeniami w poczynaniach na parkiecie.
W drugim meczu Turnieju nasz zespół zmierzył się z Wrocławiem. Mimo, że niedawno w lidze odnieśliśmy dwa pewne zwycięstwa nad naszym przeciwnikiem, to wcale to nie musiało się przekładać na rozgrywki pucharowe. Rywalizacja ta rządzi się własnymi prawami i często osiągane są w niej dość zaskakujące rezultaty. W tym konkretnym przypadku wszystko poszło zgodnie z planem i na swym koncie mogliśmy zapisać pierwsze zwycięstwo 77 : 41. Podczas spotkania w pełni kontrolowaliśmy przebieg gry, a korzystny dla nas wynik meczu ani przez moment nie był zagrożony. W konfrontacji z Wrocławiem punkty dla naszych barw zdobyli: T. Księżopolski -22, R. Stańczuk -17, R. Ratkiewicz i T. Rojewski – po 10, D. Zaorski – 6, W. Misztela i P. Krzak – po 4 i G. Papis – 2.
Trzeci mecz turnieju, był kolejnym spotkaniem bez niespodzianek. O wiele bardziej renomowany zespół z Łodzi nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Białegostoku. Wynik 68 : 14 mówi o tym spotkaniu wszystko, choć i tym razem skazany na porażkę Białystok pokazał sportowy charakter i do końca meczu bardzo ambitnie walczył o jak najkorzystniejszą dla siebie zdobycz punktową.
W czwartym meczu turnieju stanęły naprzeciwko siebie drużyny o teoretycznie wyrównanym potencjale – Konstancin i Wrocław, choć w przedturniejowych zapowiedziach Konstancin deklarował walkę o najwyższe trofeum. Przebieg meczu wykazał, ze nie były to deklaracje bez pokrycia. Pierwsza kwarta spotkania przebiegała pod dyktando naszych odwiecznych rywali „z za miedzy” i zakończyła się sześciopunktową przewagą Konstancina. W drugiej kwarcie gra się wyrównała, a Wrocław zdołał odrobić dwa punkty. Również w trzeciej kwarcie nieznacznie przeważał Wrocław i ponownie na swoim koncie mógł odnotować sukces w postaci odrobionych kolejnych dwóch punktów. W tej sytuacji, przed rozpoczęciem czwartej – decydującej partii, przewaga Konstancina wynosiła zaledwie dwa punkty i wszyscy zadawali sobie pytanie, czy Wrocław utrzyma tendencję z dwóch ostatnich kwart i w tej sytuacji o wyniku meczu zadecyduje dogrywka, czy też któryś z zespołów nie wytrzyma presji i pęknie w końcówce spotkania. Jak się po chwili okazało, wojnę nerwów wygrał bardziej rutynowany Konstancin i to on cieszył się z końcowego wyniku 62 : 51.
Przedostatnie tego dnia spotkanie, rozgrywane pomiędzy Rzeszowem i Łodzią miało przynieść odpowiedź na pytanie, która z drużyn wywalczy prawo walki w finale o Puchar Polski. Oba zespoły zanotowały dotychczas na swym koncie po jednym zwycięstwie i był to mecz „o wszystko” w grupie A. Niestety, z dużej chmury mały deszcz – Rzeszów, jak przystało na obrońcę Pucharu Polski już w pierwszej połowie spotkania wywalczył sobie bezpieczną przewagę, aby później móc jedynie kontrolować przebieg gry. Wprawdzie wynik końcowy 51 : 70 nie był zbyt imponujący, lecz w realiach walki turniejowej liczy się jedynie zwycięstwo i to najlepiej z zachowaniem jak największej ilości sił.
W ostatnim meczu pierwszego dnia turnieju, nasza drużyna zmierzyła się ze swym lokalnym przeciwnikiem ligowym, zespołem z Konstancina. Tak jak w poprzednim spotkaniu, był to mecz „o wszystko”, tym razem w grupie B. Dla obu tych drużyn koszykarska rywalizacja posiada zasadnicze znaczenie oraz kilka podtekstów. Jest to zawsze swoisty rewanż za wyniki osiągane w lidze, a jednocześnie derby Mazowsza, czyli walka o miano najlepszej drużyny w województwie. Nikt chyba nie prowadzi dokładnej i wieloletniej statystyki wzajemnych pojedynków, liczy się zwykle wynik ostatni, a w tej rywalizacji to nasza drużyna po Mistrzostwach Polski była górą, zaś Konstancin przystępował do gry z chęcią uzasadnionego rewanżu. Przebieg pierwszej kwarty nie zwiastował niczego szczególnego. Siedmiopunktowe zwycięstwo i przewaga w walce podkoszowej uśpiła nieco czujność naszych zawodników. Konstancin niezrażony początkowym niepowodzeniem zaczął powoli odrabiać straty i w połowie spotkania nasza przewaga stopniała zaledwie do dwóch punktów. Prawdziwa katastrofa nastąpiła w trzeciej odsłonie meczu, w której o swych doskonałych umiejętnościach rzutowych przypomniał sobie nagle, a dla nas całkiem niepotrzebnie, Rafał Tyburowski. Niestety nasi zawodnicy nie potrafili w tej fazie meczu skutecznie wyłączyć tego zawodnika z osiągania czystych sytuacji rzutowych – efekt, przegrana kwarty aż dziesięcioma punktami. W ostatniej odsłonie meczu tylko w niewielkim stopniu opanowaliśmy sytuację na parkiecie, nadal przewagę w grze posiadał Konstancin i to on dorzucił do końcowego sukcesu jeszcze pięć oczek. Ostatecznie nasi przeciwnicy pokonali nas w stosunku 63 : 50 i tym samym wywalczyli sobie prawo do bezpośredniej walki o Puchar Polski. W meczu tym punkty dla nas zdobyli: R. Stańczuk – 22, T. Księżopolski – 16 oraz G. Pluta, R. Ratkiewicz i T. Rojewski – po 4.
W drugim dniu turnieju rozegrano mecze finałowe. W spotkaniu o piąte miejsce Wrocław bez jakichkolwiek problemów pokonał Białystok w stosunku 90 : 18. W tym miejscu chcielibyśmy jeszcze raz podziękować Białemustokowi za przyjazd i tym samym za uratowanie koncepcji turnieju. Mamy nadzieję, że mimo poniesionych porażek, zarówno trener jak i zawodnicy przynajmniej w aspekcie szkoleniowym uznają swój udział w turnieju za udany.
W meczu o trzecie miejsce zmierzyły się zespoły, które w aspekcie emocjonalnym całkowicie odmiennie odbierały rywalizację o najniższe miejsce na podium. Dla naszych zawodników walka o trzecie miejsce w turnieju o Puchar Polski była niewątpliwie jedną z trudniejszych walk jaką musieli podjąć w ostatnim czasie, była to bowiem walka głównie samych z sobą. W poprzedzających turniej założeniach nie o to miejsce mieli walczyć nasi koszykarze i na pewno nie trzecie miejsce odpowiadało ich aspiracjom i możliwościom. W diametralnie odmiennych nastrojach przystępowała do gry drużyna Łodzi. Łodzianie po początkowych porażkach ponoszonych w lidze, zaczęli powoli wracać do dawniej prezentowanego poziomu i widać u nich było głód sportowego sukcesu. W tym stanie rzeczy, w walce o trzecie miejsce miało prawo dojść do pewnej niespodzianki. Przez trzy kwarty meczu wynik oscylował około remisu. Nasi zawodnicy, u których było widać, że nadal myślami pozostają przy przegranym meczu z Konstancinem, w żaden sposób nie mogli złapać własnego rytmu gry, oddając tym samym inicjatywę w ręce Łodzian. Pewne przebudzenie z letargu nastąpiło dopiero w połowie trzeciej kwarty, gdy po raz kolejny w tym spotkaniu nasi goście doprowadzili do szczęśliwego dla siebie remisu. W momencie tym coś pozytywnego zaskoczyło nareszcie w psychice naszego zespołu i to drobne „coś” pozwoliło nam wygrać ośmioma punktami. Końcowy wynik meczu 52 : 44, choć szczęśliwy dla nas, w żaden sposób nie jest w stanie odzwierciedlić emocji towarzyszących temu spotkaniu. W tym jakże trudnym dla nas meczu zwycięskie punkty zdobyli: R. Stańczuk -19, T. Księżopolski – 12, W. Misztela i G. Papis – po 6, D. Zaorski – 5 i R. Ratkiewicz – 4.
Jeśli w spotkaniu o trzecie miejsce dochodziło do dość dramatycznych zwrotów akcji, to o prawdziwym trzęsieniu ziemi możemy mówić w przypadku finałowego meczu o Puchar Polski. Zmierzyły się w nim dwa dotychczas niepokonane zespoły – Rzeszów – obrońca Pucharu Polski i Konstancin – drużyna głodna sukcesu i z pewnością bardzo podbudowana faktem wyeliminowania z gry „o wszystko” naszych zawodników.
Początek meczu finałowego w niczym nie zapowiadał późniejszych nadzwyczajnych wydarzeń. W pierwszej kwarcie Konstancin w pełni panował na parkiecie, wygrywając tę odsłonę meczu aż czternastoma punktami. Być może tak niespodziewane i wysokie prowadzenie paradoksalnie zaszkodziło naszym sąsiadom „z za miedzy”. W drugiej kwarcie zawodnicy Rzeszowa powoli zaczęli łapać właściwy sobie rytm, by w końcówce tego fragmentu gry całkowicie przejąć inicjatywę na parkiecie. Wprawdzie w połowie meczu obrońcom Pucharu Polski pozostawało jeszcze do odrobienia aż, lub tylko, osiem punktów, lecz to oni dyktowali teraz warunki gry na boisku. Brakujące osiem punktów Rzeszowianie zdołali odrobić już w trzeciej kwarcie i ostatnia odsłona meczu rozpoczęła się remisowym wynikiem - po 43. Ostanie dziesięć minut było prawdziwym nokautem w wykonaniu Rzeszowa. Konstancin, który po pierwszej kwarcie meczu miał wszelkie podstawy do tego, by czuć się już zwycięzcą dwudniowej rywalizacji, teraz praktycznie nie istniał na boisku. Pierwsze punkty w czwartej odsłonie meczu udało mu się rzucić dopiero w ósmej minucie, wówczas gdy wynik spotkania był już definitywnie przesądzony. Zarówno przebieg całego meczu jak i jego rezultat końcowy 70 : 49, stanowił duże zaskoczenie dla dość licznie w hali zgromadzonej publiczności, a sama dramaturgia spotkania była z pewnością godna finału Turnieju o Puchar Polski.
Królem strzelców turnieju został, tak jak przed rokiem, Rafał Tyburowski z Konstancina, zdobywca w trzech spotkaniach aż 95 punktów.
Puchar „fair-play” przypadł w udziale drużynie z Wrocławia, którego zawodnicy w przeciągu całego turnieju popełnili zaledwie 23 przewinienia.
Głosami sędziów, trenerów i organizatorów wybrano pierwszą piątkę turnieju.
Znaleźli się w niej:
1. Andrzej Macek - Wrocław
2. Radosław Ratkiewicz - Warszawa
3. Jan Cyrul - Rzeszów
4. Robert Wiśnik - Łódź
5. Radosław Stańczuk - Warszawa
Tegoroczny Turniej o Puchar Polski w Koszykówce na Wózkach po raz pierwszy rozegrany został w nowej formule, z udziałem aż sześciu drużyn krajowych. Był to w zasadzie przegląd całego „stanu posiadania” w tej dyscyplinie sportu. Turniej wzbudził dość duże, jak na polskie realia, zainteresowanie wśród zawsze pożądanych przez nas mediów. Warto odnotować, że informację z zawodów przekazywane były w pięciu stacjach telewizyjnych: Panoramie (TVP 2), TVP info, Kurierze Warszawskim (TVP 3), TVP Sport i TVN Warszawa.
Turniej mógł dojść do skutku dzięki wsparciu finansowemu udzielonemu nam przez Urząd miasta stołecznego Warszawy, Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Dziękujemy również za daleko idącą pomoc udzieloną nam przez Urząd Dzielnicy Warszawa-Białolęka, Białołęcki Ośrodek Sportu, Dyrekcję Centrum Kongresowego TWINS oraz firmę GTM MOBIL.
Mamy nadzieję, że wszystkie drużyny uczestniczące w tegorocznym Turnieju o Puchar Polski w Koszykówce na Wózkach zechcą przyjąć nasze zaproszenie i wezmą udział również w przyszłorocznych zawodach.
Fot. Jacek Herok i Włodzimierz Karnkowski
Wyniki Turnieju
Faza eliminacyjna
ORTO-RES START Rzeszów - PSSON START Białystok 85 : 26 (39:6, 11:8, 19:8, 16:4)
ŁTRSN INTER-soft Łódź Łódź - WZSN START Wrocław 77 : 41 (22:6, 20:17, 14:8, 21:10)
ŁTRSN INTER-soft Łódź Łódź - PSSON START Białystok 68 : 14 (25:3, 8:6, 20:3, 15:4)
IKS GTM Konstancin - WZSN START Wrocław 62 : 51 (18:12, 10:12, 14:16, 20:11)
ORTO-RES START Rzeszów - ŁTRSN INTER-soft Łódź 51 : 70 (23:12, 19:8, 13:10, 15:21)
KSN START Warszawa - IKS GTM Konstancin 50 : 63 (18:11, 9:14, 11:21, 12:17)
Faza finałowa
WZSN START Wrocław - PSSON START Białystok 90 : 18 (24:4, 20:4, 22:6, 24:4)
KSN START Warszawa - ŁTRSN INTER-soft Łódź 52 : 44 (9:6, 13:14, 12:10, 18:14)
ORTO-RES START Rzeszów - IKS GTM Konstancin 70 : 49 (6:20, 20:14, 17:9, 27:6) zapraszamy również na strony:
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/55487
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/54200
- Szczegóły
- Odsłony: 1675
W miniony weekend (14-15.XI.br) dwukrotnie zwycięsko zakończyliśmy pojedynki z Wrocławiem, rozgrywane w ramach PLKnW, choć obiektywnie trzeba przyznać, że oba zwycięstwa przyszły nam nieco trudniej niż pierwotnie było to przewidywane.
W pierwszym meczu, rozgrywanym w sobotę, nasi zawodnicy początkowo nie mogli złapać właściwego rytmu gry, przez co wrocławianie uwierzyli, że na parkiecie przeciwnika mogą pokusić się o sprawienie kolejnej niespodzianki. Przypomnijmy, że ten z góry skazywany na porażkę zespół, w poprzedniej kolejce ligowej odniósł bardzo cenne zwycięstwo nad stuprocentowym faworytem – drużyną z Rzeszowa. Również w meczu z nami pierwsza kwarta spotkania zakończyła się trzypunktowym zwycięstwem gości, a w jej szczytowym momencie przewaga Wrocławian nad nasza drużyną wynosiła już pięć oczek. W drugiej kwarcie nasi koszykarze otrząsnęli się z początkowej ospałości i biorąc się za odrabianie strat zakończyli pierwszą połowę spotkania z dziewięciopunktową przewagą. Druga połowa meczu przebiegała już pod pełną kontrolą naszych zawodników, a rotując składem trener Beata Kucharczyk skorzystała z usług wszystkich zgłoszonych do meczu zawodników. Końcowy wynik spotkania 66:54 (11:14, 20:8, 15:10, 20:22) nie w pełni oddaje początkową dramaturgię meczu, którą nasi zawodnicy zafundowali sobie na własne życzenie.
Znacznie spokojniejszy przebieg miał mecz niedzielny, wygrany przez naszych koszykarzy 64 : 56 (17:6, 15:15, 16:14, 16:21). W spotkaniu tym stosunkowo duża przewaga wywalczona w pierwszej kwarcie, w dużym stopniu „ustawiła” cały mecz, a naszym zawodnikom nie pozostało nic innego jak tylko kontrolować przebieg gry. Również i w tym meczu szansę wystąpienia na parkiecie otrzymali wszyscy nasi koszykarze, choć w praktyce był to mecz „małego i dużego Radka”, którzy na 64 punkty, wspólnie zdobyli aż 51 oczek.
Odniesione dwa zwycięstwa mogą tylko cieszyć, zwłaszcza, gdy z powodu kontuzji niezdolni do gry pozostają Grzegorz Pluta i Witold Misztela. Obu zawodnikom pozostaje jedynie życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.
W obu meczach nasz zespół wystąpił w następującym składzie: Radosław Ratkiewicz, Radosław Stańczuk, Tadeusz Księżpolski, Grzegorz Papis, Maciej Banaszek, Tomasz Rojewski, Dariusz Zaorski, Paweł Krzak i Adam Pachelski. Punkty dla naszej drużyny zdobyli: R. Stańczuk – 31 i 35, T. Księżpolski – 12 i 5, G. Papis – 9 i 2, D. Zaorski – 8 i 6, R. Ratkiewicz – 2 i 16, T. Rojewski – 2 i 2 oraz P. Krzak - 2
Dla drużyny gości najwięcej punktów zdobył Andrzej Macek – 20 i 21
Meczami z Wrocławiem nasza drużyna zakończyła w rundzie jesiennej ligowe występy przed własną publicznością. Pozostałe dwie kolejki ligowe rozegramy na wyjeździe, 28-29.XI. w Rzeszowie i 12-13.XII w Konstancinie.
W najbliższy weekend (21-22.XI), w Warszawie, będziemy gospodarzami i zarazem organizatorami Turnieju o Puchar Polski w Koszykówce na Wózkach. Jesienne wyniki uzyskiwane w rozgrywkach PLKnW mogą sugerować, że niektóre pojedynki pucharowe zapowiadają się szczególnie atrakcyjnie i trudno w nich jednoznacznie wskazać stuprocentowego faworyta. My oczywiście niezłomnie wierzymy w naszą drużynę, choć wiemy, że z nadzieją na wygraną przyjedzie do Warszawy pięć pozostałych zespołów.