-
Strona główna
- Żeglarstwo
ŻEGLARSTWO
O żeglarstwie
Niepełnosprawni swoje pierwsze międzynarodowe zawody żeglarskie zorganizowali w Szwajcarii w 1980 roku. Osiem lat później powołano do życia Międzynarodową Federację Żeglarzy Niepełnosprawnych, która odtąd koordynuje regaty międzynarodowe. W Polsce od 10 lat działa Polskie Stowarzyszenie Żeglarzy Niepełnosprawnych i mniej więcej od tego czasu niepełnosprawni mogą uprawiać swój sport w sposób sformalizowany.
- Szczegóły
- Odsłony: 1914
W tym roku nasz Klub, na jachcie Warszawska Nike, organizuje dwa integracyjne rejsy żeglarskie po morzu Bałtyckim. W terminie 18-25 sierpnia popłyniemy z Gdyni przez Szwecję i Danię do Świnoujścia. W drugim rejsie, planowanym na okres 25 sierpnia – 8 września, popłyniemy z Świnoujścia do Kopenhagi a następnie spróbujemy dotrzeć do stolicy Norwegi – Oslo. Rejs zakończymy najprawdopodobniej w Gdyni. stateczna trasa obu rejsów uzależniona będzie od panujących na Bałtyku warunków atmosferycznych.Na oba rejsy mamy wolne miejsca dla osób niepełnosprawnych posiadających dysfunkcję narządu ruchu, słuchu lub wzroku. Pierwszeństwo przy rekrutacji mają osoby posiadające patenty żeglarskie i/lub żeglarskie doświadczenie morskie. Szczegółowe informacje dotyczące organizowanych przez nas rejsów uzyskać można w siedzibie Klubu – Warszawa ul. Smolna 11 lub telefonicznie 22 826 54 10 502600599 mail – Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Organizacja rejsów dofinansowana jest przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
- Szczegóły
- Odsłony: 2419
Maj jest miesiącem, w którym tradycyjnie rozpoczyna się w naszym kraju sezon żeglarski, zarówno ten śródlądowy jak i morski. Aby tradycji stało się zadość, w gronie członków i sympatyków naszego Klubu, wypłynęliśmy w dniach 14-21 maja na tygodniowy rejs po Bałtyku. Wyprawa miała charakter czysto towarzyski, realizowana wyłącznie za własne środki finansowe i w odróżnieniu od lat ubiegłych, popłynęliśmy na jachcie s/y Wodnik II, a nie jak zwykle – na
s/y Warszawska Nike. Wodnik jest jachtem drewnianym, typu Opal, szybkim, zwrotnym, ale za to cieknącym niemiłosiernie, przez co w większości koi przez cały rejs było bardzo mokro. Jacht przejęliśmy w Pucku, następnie popłynęliśmy do Gdyni po troje członków naszej dziesięcioosobowej załogi. Z Gdyni następnego dnia rano wypłynęliśmy do szwedzkiego Kalmaru leżącego w Cieśninie Kalmarskiej, oddzielającej stały ląd od wyspy Oland. W Kalmarze obowiązkowe zwiedzanie zamku, w którym w latach 1598-99 stacjonowały wojska polskie króla Zygmunta III Wazy, leżącego obok zamku bardzo malowniczego parku oraz katedry kalmarskiej szwedzkiego kościoła ewangelicko-luterańskiego, wybudowanej w drugiej połowie XVII wieku. Niestety, z braku czasu nie przepłynęliśmy pod mostem Olandzkim znajdującym się na północ od miasta. Most ten, wybudowany w 1972 roku i liczący sobie 6072 metry, przez wiele lat był najdłuższym mostem w Europie. Obecnie najdłuższym mostem europejskim jest most nad Cieśniną Sund, łączący duńską Kopenhagę ze szwedzkim Malmo i mierzący 7845 metrów. Po jednodniowym postoju w Kalmarze popłynęliśmy na duński Bornholm, do maleńkiego, malowniczego miasteczka Allinge. W drodze powrotnej, obowiązkowo trzeba było na choć kilka godzin wpłynąć na Christianso, najładniejszego archipelagu wysp w tej części Bałtyku. Na granitowych skałach, XVII wieku Duńczycy wybudowali warowną twierdzę, przemienioną z czasem w ciężkie więzienie i miejsce zsyłki. Obecnie Christianso jest głównie dużą atrakcją turystyczną, a na okalających je mniejszych wyspach znajduje ścisły ptasi rezerwat. Z Christianso, z powodu braku wiatru – głównie na silniku popłynęliśmy na wschód, do Władysławowa, gdzie zakończyliśmy naszą wyprawę. W ciągu tygodnia przepłynęliśmy 480 mil morskich (ok. 890 kilometrów), przy temperaturze powietrza tylko rzadko przekraczającej 10º C. Rejs odbył się dzięki determinacji i zaangażowaniu dziesięciu osób, które przedkładają żeglarstwo morskie nad choćby średnie warunki bytowania i wygody i którzy nie boją się pływać w „nieco” wilgotnych ubraniach przy odczuwalnej w nocy temperaturze około 0ºC. W sumie – udany rejs z ciekawymi ludźmi.
Fot. – Tomasz Gumiński i Krzysztof Kwapiszewski
- Szczegóły
- Odsłony: 2251

Wypływając z Władysławowa, skierowaliśmy się do Kalskrony – dawniej największej bazy szwedzkiej marynarki wojennej na Bałtyku. Obecnie nie ma tam już tak dużego nagromadzenia militarnej floty, a o dawnej morskiej świetności Szwedów przypominają głównie liczne fortyfikacje na podejściu do portu, oraz ciekawe muzeum marynarki wojennej. Z Kalskrony popłynęliśmy na południe, do duńskiego Nexo na Bornholmie, a następnie po raz kolejny na północ – na miniaturowy archipelag duńskich wysepek, zwany od największej jego wyspy - Christianso. W Nexo byliśmy zaledwie kilka godzin, tyle tylko aby zdążyć szybko przespać się bez bujania w porcie i skorzystać z bezpłatnej toalety (niestety tylko z zimną wodą). Za to na słonecznym Christianso spędziliśmy całe pół dnia spacerując wśród kamiennych umocnień dawnej duńskiej twierdzy i podziwiając niezwykłą malowniczość skalistego archipelagu. Z Danii wyrus
zyliśmy w drogę powrotną do Polski. W pierwotnych planach miejscem wymiany załogi miała być Gdynia, jednak po drodze musieliśmy zawinąć do Ustki w celu uzupełnienia paliwa. Ustka przywitała nas bardzo gościnnie – słońcem, ciepłem i miejscem postoju przy odremontowanym głównym nabrzeżu. Niestety, nie wiadomo z jakich powodów w Ustce zlikwidowano portową stację benzynową i w tej sytuacji ponad sto litrów ropy musieliśmy w kanistrach dowozić do jachtu zwykłą taksówką. Oczywiście kosztowało nas to wiele straconego czasu i w efekcie zamiast popłynąć na zmianę załogi do Gdyni, musieliśmy skrócić nieco planowaną trasę i zakończyć pierwszy etap rejsu ponownie we Władysławowie.
Z prawie kompletnie nową załogą, w której z poprzedniego składu pozostały zaledwie dwie osoby, popłynęliśmy ponownie na północ. W naszych zamierzeniach pierwszym portem rejsu miała być litewska Kłajpeda, niestety silny wschodni wiatr, skręcający lekko ku południowowschodniemu, skutecznie uniemożliwił nam ten kierunek wyprawy. Wykorzystując istniejący wiatr popłynęliśmy na północ, omijając od zachodu szwedzką Gotlandię, by po czterech dniach orania Bałtyku zawinąć do Mariehamn – stolicy archipelagu alandzkiego. Mariehamn jest prawdziwym fińskim kurortem, do którego w okresie letnim zawija dziennie kilkanaście promów. Po sezonie, który na Alandach kończy się w połowie sierpnia, Mariehamn staje się pełnym uroku małym miasteczkiem, w którym tempo życia nagle zwalnia, a sklepy kuszą głębokimi przecenami i wyprzedażami. W zatłoczonym latem do granic możliwości porcie jachtowym, w drugiej połowie sierpnia robi się nagle pusto i kameralnie, a opłaty za postój jachtu spadają o połowę. W takim miejscu i w takich warunkach aż chce się wypoczywać po trudach zmagania z morzem. Z Mariehamn, poprzez Morze Alandzkie i szwedzkie szkiery popłynęliśmy do Sztokholmu. Wprawdzie w planach była Ryga, uznaliśmy jednak, że Sztokholm jest dla nas o wiele bardziej atrakcyjnym miejscem. Doba w stolicy Szwecji to niezwykle mało, jednak i w tak krótkim czasie można choć pobieżnie poznać dzienne i nocne uroki
pełnego zabytków miasta. Ze Sztokholmu, ponownie szkierami, udaliśmy się na wschód, po drodze na kilka godzin zatrzymując się w twierdzy Waxholm, broniącej przed laty morskiego podejścia do Sztokholmu. Po wyjściu z malowniczych szkierów złapał nas sztorm. Wiało dość mocno, a siła wiatru przekraczała momentami 8 w skali Beauforta. Dla wygody i bezpieczeństwa schroniliśmy się w porcie Farosund. Port nosi nazwę od cieśniny Farosund oddzielającej szwedzkie wyspy Gotlandię i Faro. W zasadzie w porcie nie ma żadnych ciekawostek Maleńkie miasteczko, kilka sklepików i bezpłatny prom na wyspę Faro – oto wszystkie miejscowe atrakcje. Następnego dnia po sztormie prawie nic nie pozostało i z braku wiatru, na silniku, popłynęliśmy „ na drugą stronę Bałtyku, do łotewskiego Ventsplis. Miasto to w okresie słusznie minionej epoki, było znaczącym portem radzieckiej marynarki wojennej. Obecnie jest to nieco podupadająca miejscowość, w której czas się zatrzymał i która nie bardzo ma pomysł na wyk
orzystanie posiadanej znacznej infrastruktury portowej. Wprawdzie nowy terminal gazowy wprowadził pewne ożywienie w porcie, jednak i tak znaczna cześć portu wydaje się niszczeć w bezruchu. Ventspils był ostatnim naszym portem trzytygodniowego rejsu, z Łotwy busem wróciliśmy do Warszawy. Ogółem, w okresie trzech tygodni, jacht przepłynął łącznie ponad 1200 mil morskich, spędzając w morzu ponad 330 godzin. Tegoroczne rejsy mogły zostać zrealizowane dzięki wsparciu udzielonemu nam przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
- Szczegóły
- Odsłony: 1968


Pierwszy z nich, w terminie 7-14.VIII.br. planowany jest na trasie Władysławowo – Kalskrona (Szwecja) – Gdynia.
Drugi rejs (14-28.VIII.br.) odbędzie się na trasie Gdynia – Kłajpeda (Litwa), Hanko (Finlandia) lub/i Tallin (Estonia) – Ventspils.
Na obu rejsach mamy jeszcze wolne miejsca dla osób niepełnosprawnych posiadających dysfunkcję narządu ruchu (w znacznym stopniu mobilnych i samodzielnych) lub wzroku (niedowidzących) oraz słuchu (niedosłyszących).
Pierwszeństwo w udziale w rejsach mają członkowie naszego Klubu oraz osoby posiadające doświadczenie żeglarskie (patenty).
|Zainteresowanych prosimy o kontakt pod nr tel. 22 826 54 10 (Krzysztof Kwapiszewski) lub Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Rejsy realizowane będą dzięki pomocy udzielonej nam przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
UWAGA - w chwili obecnej (4.VII) wszystkie wolne miejsca zostały już zajęte.
Zgłaszających się zainteresowanych zapisujemy na listę rezerwową


