Dwa diametralnie różne mecze rozegrali we własnej hali nasi koszykarze w finale rozgrywek PLKnW sezonu 2008/09.
Sobotnie spotkanie (20.06.) rozpoczęło się od szybkiego i skutecznego ataku naszych zawodników, czym nieco zaskoczyliśmy koszykarzy Rzeszowa. Po kilku minutach goście zaczęli jednak opanowywać sytuację na parkiecie, przez co gra się wyrównała i pierwsza kwarta zakończyła się remisem po 14. Niestety w drugiej i trzeciej kwarcie nasi zawodnicy stracili całkowicie skuteczność w ataku. Mimo wypracowanych bardzo wielu dogodnych sytuacji podkoszowych nasz dorobek punktowy powiększał się tylko w minimalnym stopniu za to rzeszowianie wykorzystywali niemal wszystkie potknięcia w naszej obronie. W tym stanie rzeczy drugą kwartę przegraliśmy aż dziewięcioma punktami zaś trzecią, w której powoli coś zaczynało się zazębiać w poczynaniach naszych graczy, już tylko sześcioma. Ostatnia kwarta była w swym przebiegu nieco podobna do pierwszej, gra w końcówce meczu znów się wyrównała i tę partię spotkania udało nam się wygrać dwoma punktami. Niestety było to zbyt mało aby w tym dniu pokonać dobrze dysponowanych aktualnych Mistrzów Polski. Końcowy wynik meczu 53 : 66 (14;14, 7:16, 14:20, 18:16) nie był bynajmniej sportową katastrofą, a za podsumowanie mogą posłużyć słowa trener Beaty Kucharczyk, że „nie można wygrać meczu samą obroną, nie trafiając przy tym do kosza przeciwnika".
Całkiem inny przebieg miał mecz niedzielny. Rzeszów, który w obecnej edycji PLKnW, sobotnim meczem odniósł 24 zwycięstwo z rzędu, już przed spotkaniem w myślach świętował kolejny, tym razem jubileuszowy, sukces. Na drodze tym planom stanął nasz zespół, który w niedzielne przedpołudnie wyjechał na parkiet całkowicie odmieniony. Pełna koncentracja, konsekwencja w obronie i niespotykana dotychczas skuteczność w ataku, okazała się bronią z którą Rzeszów nie był sobie w stanie tego dnia poradzić. Pierwsza kwarta była popisem gry w wykonaniu naszych zawodników, a jej wynik 28:10 mówi wszystko sam za siebie. W drugiej kwarcie nasza dominacja na parkiecie nieco zmalała, ale i tak tę odsłonę meczu wygraliśmy ośmioma punktami. Niestety w trzeciej kwarcie coś nagle zacięło się w dobrze pracującej dotychczas maszynie i nasz zespół po prostu stanął. Nic nie pomagało branie czasu, podczas którego trener ze wszystkich sił próbowała wyrwać naszych zawodników ze stanu niemocy i odrętwienia. Dopiero w ostatniej minucie kwarty nastąpiło pewne przebudzenie, lecz mimo to, tę partię meczu przegraliśmy aż dziewięcioma punktami. Na szczęście w czwartej odsłonie meczu nasi zawodnicy ponownie uwierzyli we własne możliwości wygrywając końcówkę spotkania czterema oczkami. Cały mecz zakończył się naszym zwycięstwem 78 : 57 ( 28:10, 20:12, 9:18, 21:17) i tym samym sprawa tytułu Mistrza Polski sezonu 2008/09 pozostaje nadal sprawą otwartą.
Na niedzielny sukces zapracował solidarnie cały zespół i była to gra jaką chcielibyśmy na co dzień oglądać w wykonaniu naszej drużyny. W obu spotkaniach punkty dla KSN-u zdobyli: Tadeusz Księżpolski - 21 i 30, Grzegorz Pluta - 12 i 8, Radosław Stańczuk - 10 i 14, Witold Misztela - 8 i 18, Dariusz Zaorski - 2 i 0 i Radosław Ratkiewicz, zgłoszony do gry tylko w niedzielę, - 8.
W najbliższy weekend (27-28.VI.) na decydujące starcie wyjeżdżamy do Rzeszowa. Jeśli na parkiecie przeciwnika zagramy tak jak w Warszawie w meczu niedzielnym, może dojść do spotkań godnych poziomem sportowym finału Mistrzostw Polski. My oczywiście wierzymy w nasz sukces końcowy, Rzeszów jest z pewnością odmiennego zdania, a czy w końcu zostanie przerwana w lidze hegemonia drużyny z Podkarpacia - okaże się niebawem.