W miniony weekend nasi koszykarze wybrali się do Wrocławia na dwa ostatnie wyjazdowe spotkania w sezonie zasadniczym. Rywale, drużyna wrocławskiego Startu, potrafili ostatnimi czasy sprawić niespodziankę w postaci zwycięstwa nad Łodzią. Naszej drużynie nie byli jednak w stanie się przeciwstawić i nawiązać równorzędnej walki ani w sobotnim, ani w niedzielnym spotkaniu. Podopieczni Beaty Kucharczyk - mimo że do stolicy Dolnego Śląska przyjechali w siedmioosobowym składzie - dwukrotnie triumfowali różnicą wyraźnie ponad 30 punktów.
Nie mogło być jednak inaczej, skoro już w ciągu pierwszych 10 minut sobotniego meczu nasi zawodnicy osiągnęli 18-punktową przewagę. Duża w tym zasługa Grzegorza Pluty, który raz po raz celnymi rzutami wieńczył kontrataki wpracowane dzięki twardej obronie i zaangażowaniu całej piątki. Druga odsłona upłynęła pod znakiem nieco spokojniejszej gry naszych zawodników kontrolujących wydarzenia na boisku i dokładających punkty do już i tak okazałej przewagi. W tej części gry martwić mogły momenty dekoncentracji naszych graczy (chwilami mocno zirytowanych biernością sędziów niereagujących na grę-faul gospodarzy), którzy pozwolili rywalom zebrać kilka piłek na naszej tablicy. Przerwa zadysponowana przez trener Beatę Kucharczyk uspokoiła poczynania zawodników. Trzecią kwartę, podobnie jak pierwszą nasi, rozpoczęli dynamicznie, jak gdyby chcąc pokazać przeciwnikom ich miejsce w szeregu. Kwestia zwycięstwa była już praktycznie przesądzona, toteż nasi koszykarze kontrolowali przebieg gry. Co i rusz wyprowadzali także bardzo groźne kontry, w których tym razem niemal bezbłędnym egzekutorem był Witold Misztela.
Spotkanie niedzielne nasi zawodnicy rozpoczęli od jeszcze mocniejszego uderzenia niż dzień wcześniej, albowiem od prowadzenia 8:0, a następnie 14:2. Z tą jednak różnicą, że nie było już - lub było dużo mniej - momentów przestoju i dekoncentracji, świetna komunikacja w obronie i staranie, by konsekwentnie realizować plan taktyczny nakreślony przez p. trener Kucharczyk. W rezultacie jeszcze efektowniejsze, niż sobotnie, blisko 40-punktowe zwycięstwo nad wrocławianami. A zatem to, po co nasz zespół się na Śląsk, udało się osiągnąć. W najbliższy weekend czekają nas o wiele ważniejsze i bardziej prestiżowe potyczki z Rzeszowem, który to zespół podejmiemy przecież we własnej hali. Czy uda się wygrać - pokaże czas. Możemy być jednak pewni, iż zaangażowania i woli walki naszym koszykarzom na pewno nie zabraknie.
Adam Fabisiwewicz
W dalszej części kilka zdjęć z meczu, polecamy również stronę: http://www.e-fotosport.pl/fota,177,koszykowka_na_wozkach_start_wroclaw_start_warszawa_190409.html