- Strona główna
- Koszykówka
KOSZYKÓWKA
O koszykówce na wózkach
Początki koszykówki na wózkach w Polsce sięgają drugiej połowy lat 70-tych ubiegłego stulecia. Wtedy po raz pierwszy, w roku 1977, reprezentacja Polski wystąpiła w mistrzostwach Europy w Raalte, w Holandii.
W 1998 roku utworzono w Polsce rozgrywki, Polskiej Ligi Koszykarzy na Wózkach (PLKnW), rozgrywanej na wzór koszykówki osób pełnosprawnych. W ramach tej ligi odbywają się runda zasadnicza i runda play-off o tytuł Mistrza Polski.
- Szczegóły
- Odsłony: 1677
W najbliższy weekend (21-22.XI.2009) nasz Klub będzie organizatorem Turnieju o Puchar Polski w Koszykówce na Wózkach. Zawody odbędą się w hali Białołęckiego Ośrodka Sportu ul. Strumykowa 21.
Pracując nad udoskonaleniem formuły zawodów, w tym roku zaprosiliśmy do rywalizacji wszystkie sześć zespołów uczestniczące w rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki na Wózkach sezonu 2008/09. Tylko Katowice, z powodu (mamy nadzieję, że chwilowego) rozpadu drużyny, nie potwierdziły udziału w turnieju. W nieobsadzone, szóste, miejsce zaproszona została drużyna z Białegostoku, która jeszcze niedawno uczestniczyła w krajowych rozgrywkach koszykówki na wózkach.
W pierwszym dniu turnieju drużyny rozegrają pomiędzy sobą mecze eliminacyjne w dwóch grupach (A i B), na zasadzie „każdy z każdym” w grupie. W drugim dniu rozegrane zostaną mecze finałowe na zasadzie równoległej, tzn. ostania drużyna po pierwszym dniu z grupy A zagra o miejsce 5 z ostatnim zespołem gr. B, analogicznie rozegrane zostaną spotkania o miejsce 3 oraz finał o Puchar Polski.
Obrońcą Pucharu Polski jest drużyna ORTO-RES START Rzeszów.
Zestawienie grup:
Grupa A
ORTO-RES START Rzeszów
ŁTRSN INTER-soft Łódź
PSSON START Białystok
Grupa B
KSN START Warszawa
IKS GTM Konstancin
WZSN START Wrocław
Pan gier:
Sobota 21.XI
godz. 08.30 Rzeszów - Białystok
godz. 10.15 Otwarcie turnieju
godz. 10.30 Warszawa - Wrocław
godz. 12.15 Łódź - Białystok
godz. 14.30 Konstancin - Wrocław
godz. 16.15 Rzeszów - Łódź
godz. 18.00 Warszawa - Konstancin
Niedziela 22.XI
godz. 08.30 trzecia drużyna z gr. A z trzecią drużyną gr. B mecz o V miejsce
godz. 10.20 druga drużyna z gr. A z drugą drużyną gr. B mecz o III miejsce
godz. 12.00 pierwsza drużyna z gr. A z pierwszą drużyną gr. B mecz o Puchar Polski
godz. 13.15 zakończenie Turnieju
Turniej zorganizowany i przeprowadzony zostanie dzięki środkom finansowym przekazanym przez Urząd miasta stołecznego Warszawy, Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz przez Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego.
- Szczegóły
- Odsłony: 1755
Niestety, w przeddzień inauguracji nowego sezonu rozgrywek, z ligowej rywalizacji wycofał się zespół z Chorzowa – sprawa bez komentarza!!!
W pierwszych meczach sezonu, punkty dla naszej drużyny zdobyli: Radosław Stańczuk – 24 i 23, Witold Misztela – 21 i 19, Dariusz Zaorski – 20 i 18, Tadeusz Księżopolski – 18 i 26, Radosław Ratkiewicz – 12 i 10, Paweł Krzak – 6 i 2, Tomasz Sienicki – 4 i 2 oraz Maciej Banaszek – 3.
Dla Łodzi najwięcej punktów zdobyli, w pierwszym meczu Marcin Kupiecki – 6, w drugim Robert Wiśnik – 17.
Kolejne mecze ligowe rozegramy również w Warszawie, w dniach 14-15.XI., a naszym przeciwnikiem będzie zespół z Wrocławia.
- Szczegóły
- Odsłony: 1645
W najbliższy weekend (24-25.X), meczami z Łodzią, zainaugurujemy w Warszawie rozgrywki Polskiej Ligi Koszykówki na Wózkach sezonu 2009/10. Na początek naszym przeciwnikiem będzie czwarta drużyna Ligi – zespół INTERsoft ŁTRSN Łódź.
Sobotni mecz rozegramy w hali przy ul. Światowida 56 o godzinie 18.20, zaś niedzielne spotkanie odbędzie się wyjątkowo w hali przy ul. Strumykowej 21 o godz. 9.00
Dla kibiców na oba mecze wstęp wolny.
- Szczegóły
- Odsłony: 2218
Do decydującego starcia pomiędzy drużyną Orto Res Start Rzeszów – aktualnym w tym momencie Mistrzem Polski i pretendującym to tego tytułu naszym zespołem, doszło w dniach 27-28.VI. w rzeszowskiej hali na Podpromiu.
Po rozegranych tydzień wcześniej dwóch spotkaniach w Warszawie stan rywalizacji wynosił 1:1, a o końcowy sukces mieliśmy walczyć na parkiecie przeciwnika i to w hali, w której Rzeszów od wielu lat nie przegrał żadnego meczu.
Sobotnie spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia naszego zespołu, którego nie oddaliśmy już do końca kwarty wygrywając tę część meczu 4 punktami. W drugiej kwarcie początkowo trwała walka „kosz za kosz”. W 3 minucie naszym przeciwnikom udało się chwilowo odrobić 2 pkt. i w tedy nastąpiła czterominutowa seria naszego zespołu, w której za sprawą celnych rzutów Radosława Stańczuka i Tadeusza Księżpolskiego odjechaliśmy przeciwnikom na 13 punktów, nie tracąc przy tym żadnego kosza. Niestety w końcówce kwarty rzeszowianie ponownie zaczęli trafiać i na przerwę zjeżdżaliśmy z parkietu z przewagą 8 punktów. Do połowy trzeciej kwarty mecz toczył się pod naszą kontrolą, a jej efektem było zwiększenie przewagi do 10 pkt. Niestety w drugiej połowie trzeciej kwarty nastąpiła sytuacja podobna do meczów w Warszawie – nasz zespół nagle zwolnił i całkowicie oddał inicjatywę w ręce przeciwnika. Na efekt nie trzeba było długo czekać – Rzeszów zaczął błyskawicznie odrabiać straty i z naszej przewagi nic nie pozostało, na ostatnią kwartę wjeżdżaliśmy przy wyniku remisowym - po 52. W pierwszej minucie czwartej kwarty Rzeszów po raz pierwszy w tym meczu wyszedł na dwupunktowe prowadzenie, które w następnej minucie udało się naszym zawodnikom zniwelować. Do połowy ostatniej kwarty jeszcze dwukrotnie gospodarze wychodzili na prowadzenie i za każdym razem Radosław Stańczuk lub Witold Misztela doprowadzali do remisu. Niestety w szóstej minucie kwarty, przy stanie 60:62 dla naszych przeciwników, przy rzutach osobistych pomylił się Radosław Ratkiewicz, za to Piotr Pawełko ze strony przeciwnej ten sam stały fragment gry wykonał bezbłędnie i na 4 minuty przed końcem meczu Rzeszów odskoczył nam na 4 pkt. W dwóch kolejnych minutach to my za sprawą rzutów w wykonaniu Tadeusza Księżpolskiego, Radoslawa Ratkiewicza i Witolda Miszteli wyszliśmy na czteropunktowe prowadzenie i na dwie minuty przed końcem meczu na tablicy widniał rezultat 64:68 dla naszego zespołu. W tym momencie rzutem za 3 pkt. popisał się Tomasz Garstka i nasza przewaga stopniała do zaledwie jednego punktu. W odpowiedzi z naszej strony celnymi rzutami popisali się Tadeusz Księżpolski i Radosław Stańczuk, który dodatkowo celnie wykonał jeden rzut osobisty i nasza przewaga ponownie wzrasta do 4 pkt. W ostatnich sekundach meczu po raz kolejny Tomasz Garstka rzucił za 3 pkt. i emocje na trybunach oraz na ławkach graczy rezerwowych sięgnęły zenitu. W tym momencie jedna akcja mogła przesądzić o wyniku całego meczu. W posiadaniu piłki był nasz zespół, Rzeszów faulował taktycznie i Tadeusz Księżpolski wykonywał 2 rzuty osobiste, z których jeden zamienił na kosz. To definitywnie przesądziło o naszym zwycięstwie, wprawdzie tylko dwoma, ale jakże cennymi punktami: 72:74 (14:18, 16:20, 22:14 i 20:22). Po tym meczu stan rywalizacji wynosił 2:1 dla naszego zespołu i to przeciwnik mógł mieć powody do niespokojnego snu.
Poranny mecz niedzielny mógł rozstrzygnąć o tytule Mistrza Polski. Na parkiet drużyna Rzeszowa wjeżdżała ze świadomością, że w ich przypadku jest to mecz „o wszystko”, my mieliśmy w zapasie jedno zwycięstwo więcej. Niedzielne spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia gospodarzy i aż do dziewiątej minuty pierwszej kwarty prowadzenie w meczu zmieniało się jak w kalejdoskopie. Na przemian każda z drużyn uzyskiwała 2-4 punktową przewagę, by po chwili stracić ją na rzecz przeciwnika. W ósmej minucie meczu na tablicy widniał jeszcze wynik po 13 i w tym momencie trzy błędy w naszej obronie spowodowały, że na pierwszą przerwę Rzeszów zjeżdżał z pięciopunktową przewagą. Do połowy drugiej kwarty gospodarze utrzymywali zdobytą wcześniej przewagę. W drugiej połowie kwarty nasi zawodnicy systematycznie zaczęli odrabiać starty i w ósmej minucie po raz pierwszy wyszliśmy w tym meczu na dwupunktowe prowadzenie. Druga kwarta zakończyła się wynikiem po 30 i ostatnie dwadzieścia minut miało zadecydować czy to my niebawem zostaniemy Mistrzem Polski lub czy Rzeszów doprowadzi do wyrównania i wszystko zostanie definitywnie rozstrzygane w piątym meczu. Po przerwie trzecia kwarta początków układała się pod dyktando gospodarzy, którzy uzyskali w niej czteropunktową przewagę. W drugiej połowie kwarty nasi zawodnicy zerwali się do odrabiania strat i na koniec kwarty ponownie na tablicy widniał remis, tym razem po 40. Decydujące ostanie 10 minut rozpoczęło się od zmasowanego ataku naszej drużyny przynoszącego nam ośmiopunktową przewagę. W tej fazie meczu zawodnicy obu drużyn byli już skrajnie wyczerpani. W hali panował niesamowity upał i nasi zawodnicy dawali z siebie absolutnie wszystko aby w tych warunkach nie musieć grać jeszcze jednego meczu. Z kolei Rzeszów grając resztkami sił dążył do przedłużenia walki, wierząc w sukces w piątym meczu.
Ośmiopunktowe prowadzenie na moment uśpiło naszych koszykarzy podczas gdy Rzeszów rzucił na szalę ostanie rezerwy rezerw swoich sił. W ciągu 4 minut gospodarze odrobili straty wychodząc w dziewiątej minucie na trzypunktowe prowadzenie. W tej fazie meczu obie drużyny miały już na swym koncie po 5 przewinień. W ostatnich 2 minutach aż pięciokrotnie wykonywano rzuty osobiste (2 razy nasz zespół i 3 razy Rzeszów) z czego z powodu krańcowego zmęczenia zawodników tylko w jednym przypadku udało się je zamienić na zdobycz punktową. Na początku ostatniej minuty meczu Tadeusz Księżopolski celnym rzutem zmniejsza naszą stratę zaledwie do 1 punktu. Po chwili, z powodu zmęczenia, Grzegorz Pluta nie trafił dwóch rzutów osobistych, za to przy osobistych nie mylił się sfaulowany taktycznie Mariusz Szmuc i Rzeszów oddalił się na 3 punkty. Na 10 sekund przed końcem meczu straciliśmy piłkę, nastąpił kolejny faul taktyczny z naszej strony, którego na zdobycz punktową nie był w stanie zamienić Piotr Pawełko. Ostatnie sekundy meczu to z naszej strony próba wykonania akcji i rzutu za 3 punkty, niestety straciliśmy piłkę pod własnym koszem, którą wykorzystał Ryszard Zawada i cały mecz skończył się pięciopunktowym zwycięstwem gospodarzy 57:52 (18:13, 12:17, 10:10, 17:12).
Po trzech godzinach przerwy, w niesamowitym upale panującym na hali, która w tych warunkach bardziej przypominała saunę niż obiekt do gry w koszykówkę, rozpoczęło się decydujące starcie. Trenerzy obu drużyn usiłowali z bardzo zmęczonych już zawodników wykrzesać resztki sił motywując ich do ostatecznej walki. Wiadomo, że na tym etapie rywalizacji nie ma już miejsca na nowe rozwiązania taktyczne, obie drużyny świetnie się znają, a o końcowym zwycięstwie zadecyduje głównie to, która z drużyn zachowała więcej sił i która z drużyn wykaże się większą odpornością psychiczną. Tym razem to my zaczęliśmy od dwupunktowego prowadzenia, po czym Rzeszów odskoczył nam na 4 punkty. Od siódmej minuty pierwszej kwarty nasi zawodnicy zaczęli przejmować inicjatywę i na minutę przed końcem tej części gry to my prowadziliśmy czterema punktami. Niestety w samej końcówce celny rzut Tomasza Garstki za 3 punkty zmniejszył naszą przewagę do 1 punktu. Druga kwarta meczu przypominała walkę gigantów prowadzoną na śmierć i rzycie. Żadna z drużyn nie zamierzała skapitulować i walka toczyła się „kosz za kosz”.
Tę fazę meczu wygraliśmy dwoma punktami i w sumie po dwudziestu minutach gry prowadziliśmy w meczu trzema oczkami. Przebiegu trzeciej kwarty obawialiśmy się najbardziej, nie od dziś wiadomo, ze nasz zespół po przerwie potrzebuje kilku minut aby ponownie „wejść w mecz”. Tym razem było krańcowo inaczej, to my dyktowaliśmy warunki gry na parkiecie. Dodatkowo, o dużym pechu mógł mówić Jan Cyrul z Rzeszowa, który miał awarię wózka. Mimo wzięcia dwóch kolejnych czasów, Rzeszowowi z powodu braku części zamiennych, nie udało się wyeliminować defektu i gospodarze musieli dokonać zmiany zawodnika. Nerwówka panująca w drużynie przeciwników od razu wykorzystana została przez naszych zawodników. Przez pierwszych sześć minut trzeciej kwarty Rzeszów nie zdobył ani jednego punktu, za to nasz dorobek wzrósł do 44 oczek. W końcówce kwarty gra ponownie się wyrównała, jednak nasze zwycięstwo w całej kwarcie aż 14 punktami stanowiło prawdziwy nokaut dla aktualnych jeszcze w tym momencie Mistrzów Polski. W ostatniej kwarcie Rzeszów nadludzkim wysiłkiem rzucił się do odrabiania strat. Gospodarze zrozumieli, że tytuł Mistrza Polski definitywnie wymyka im się z rąk. Próbowali gry kontrą, próbowali rzutów za 3 punkty, próbowali wreszcie kryć nas na całym boisku, lecz wszystkie te wysiłki nie były już w stanie odwrócić losów spotkania. Za to nasi zawodnicy w tym końcowym fragmencie gry wykazali się wielką dojrzałością, której tak często brakowało w innych meczach. Szanowanie piłki i za wszelką cenę zwalnianie tępa gry skutecznie wybijało naszych przeciwników z uderzenia. Wprawdzie ostatnią kwartę przegraliśmy pięcioma punktami, lecz to nie miało już najmniejszego znaczenia. Liczył się końcowy wynik meczu 59:47 (14:13, 14:12, 20:6, 11:16), który oznaczał, że po sześciu latach przerwy ponownie jesteśmy MISTRZAMI POLSKI !!!
Przysłowiową kropkę nad „i” postawiła w Rzeszowie nasza drużyna grająca w tym momencie w składzie: Witold Misztela, Tomasz Sienicki, Grzegorz Pluta (kpt.) Radosław Ratkiewicz, Radosław Stańczuk, Tadeusz Księżopolski, Maciej Banaszek i Dariusz Zaorski.
Zespół prowadziła trener Beata Kucharczyk. Oprócz wyżej wymienionych zawodników w naszej drużynie w sezonie ligowym grali, a tym samym przyczynili się do końcowego sukcesu: Tomasz Rojewski, Mariusz Korzeniecki, Adam Fabisiewicz i Adam Pachelski.
W ostatnich trzech meczach sezonu punkty dla naszych barw zdobyli: W. Misztela – 9, 12, 4,
G. Pluta – 8, 3, 6, R. Ratkiewicz – 6, 6, 5, R. Stańczuk – 8, 33, 28 i T. Księżopolski – 21, 20, 16.
W rywalizacji o trzecie miejsce Konstancin pokonał Łódź w stosunku 3:1
Stare przysłowie mówi, że sukces ma wielu ojców, porażka zwykle jednego. W naszym przypadku pierwszymi ojcami tego sukcesu są niewątpliwie sami zawodnicy, którzy w przeciągu obecnego sezonu Polskiej Ligi Koszykówki na Wózkach okazali się być najlepszymi w kraju. To oni swoją pracą i zaangażowaniem na treningach oraz walką w poszczególnych meczach wywalczyli to zwycięstwo. Warto w tym momencie dodać, ze nasz zespół w zakończonym właśnie sezonie ligowym rozegrał najwięcej spotkań, aż 29, odnosząc w nich 21 zwycięstw i ponosząc 8 porażek. Drugimi ojcami sukcesu są trenerzy, którzy prowadzili nasz zespół. Trener Stefan Podmokły, prowadzący drużynę w sezonie jesiennym i zimowym, przygotował pod względem fizycznym i sportowym zespół do walki o sukces końcowy. Trener Beata Kucharczyk, która samodzielnie objęła drużynę bezpośrednio przed rundą rewanżową, a przedtem była asystentem trenera Stefana Podmokłego, potrafiła dopracować wiele szczegółów taktycznych i technicznych, a przede wszystkim potrafiła skonsolidować zespół i zmobilizować zawodników do walki o najwyższą stawkę.
Z pewnością bez wkładu pracy obu trenerów końcowy wynik nie byłby możliwy do osiągnięcia.
Niewątpliwie nie byłoby w Warszawie tytułu Mistrza Polski bez finansowego wsparcia udzielanego nam przez Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych START (środki Ministerstwa Sportu i Turystyki), Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Biuro Sportu i Rekreacji Urzędu miasta stołecznego Warszawy.
Kolejnymi ojcami sukcesu naszej drużyny jest bardzo liczna grupa osób, która w najprzeróżniejszy sposób wspierała naszych zawodników oraz trenerów w ich codziennej pracy. Bez ich życzliwości, zrozumienia i wychodzenia naprzeciw naszym potrzebom (często zgłaszanych w ostatniej chwili) o sukces końcowy z pewnością byłoby znacznie trudniej. Mamy tu na myśli głównie pracowników naukowych warszawskiej AWF, dyrekcję oraz pracowników Białołęckiego Ośrodka Sportu i Hoteli TWINS, studentów oraz wszystkich tych, którzy w jakikolwiek konstruktywny sposób przyczynili się do naszego zwycięstwa.
Ostatnimi, ale jakże ważnymi ojcami sukcesu, są rodziny oraz bliscy naszych zawodników. Bez ich zrozumienia, wyrozumiałości i akceptacji osiągnięty sukces w żadnej mierze nie byłby możliwy.
Polecamy:
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/47212
http://www.paraolimpijski.pl/artykul/40
: